czwartek, 19 maja 2011

ślad

znaczę ścieżkę śluzem
jakbym chciał nią wrócić
stopa całkiem płasko
przywarła do gleby
za ciasna skorupa
rani wyobraźnię
same cierpkie słowa
cisną się na usta

mały łuk - krótka prosta
śmierć i Bóg


rogom braknie sera
na ruskie pierogi
czas traci na wadze
w potyczkach ze sobą
niebo wisi nadal
wysoko nad ziemią
znamię tuż nad skronią
wykrzywia twarz bólem

noga w bok - wypad w przód
śmierć i Bóg


pełznę dzień kolejny
pełznę dzień ostatni
tracę z każdą chwilą
ochotę na koniec
słońce nadal świeci
w bezruchu zamarłem
całe życie mięczak
a gdy trzeba odejść

sztywny kark - zimny trup
śmierć i Bóg

.

1 komentarz: