/orient ekspres/
chłopiec nie wyrasta z niepoważnych marzeń
i choć już od dawna nosi długie spodnie
w wiklinowym koszu chowa się jak malec
po to by pokonać lęki i słabości
kiedy wielki balon powietrzem nabrzmieje
i przetną łączącą z lądem pępowinę
wbrew prawom natury unosi nad Ziemię
masywną gondolę z pilotem i widzem
świat maleje w oczach, nogi jakby z waty
pod stopami pola, drzewa i wzniesienia
czerwony horyzont skwierczy nad górami
wkrótce złote Słońce na niebo wypłynie
na dole krasnale poprawiają czapki
cienie skalnych szpicy wplątują się w drogi
wokoło podobne, kolorowe bańki
a pod nimi małe, wiklinowe kosze
pierwszy promień szczelną kotarę rozrywa
rozbłyskują oczy i dziesiątki fleszy
palnik głośno zawył w stronę półksiężyca
rozdziawiły usta zachwycone dzieci
kolejne w ślad za nim spłynęły zboczami
zakrzywiając nosy tufowym figurom
jeden jak za rękę drugiego prowadzi
zaklęte postacie zaraz się obudzą
ciapki w kształcie gruszek widać już wyraźnie
Hassan dumny z siebie spogląda zza chmury
pilot zwiększył pułap, wszystkim dech zaparło
z lasów skalnych grzybów pozostały czuby
z rozłożystych dolin już tylko koryta
wcięte ostro w stopnie czerwonych skamielin
wieże niczym szpilki, maleńkie Üçhisar
w oddali Göreme, Soganli vadisi
klosz statku jak Derwisz lekko skręca bokiem
jakby chciał swój pokłon oddać w stronę słońca
potem delikatnie wraz z każdym obrotem
swobodnie opada - kończy się przygoda
ostatnie widoki, barwne krajobrazy
czas uchodzi lejkiem, już tylko minuty
po lewej Trzy Gracje witają żeglarzy
ziemia coraz bliżej wiklinowej burty
komenda i wszyscy kucają w gondoli
balon bez zakłóceń osiada na lądzie
lecz zamiast się cieszyć, że cali i zdrowi
każdy z "chłopców" marzy o następnym locie
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz